samochodzik-i-templariusze-youtube Nowe Przygody 1970 - lewo
   


"Skarb Atanaryka" - zmiany


Recenzja | Wydania | Ciekawostki | Zmiany


        Niniejsze zmiany wynotowane zostały kartkując luźno kolejne wydania powieści. Faktem jest, że wydanie Warmii różni się znacznie od poprzednich (które wydają się być identycznymi co do jednego przecinka). W później wydawanych przez to wydawnictwo tytułach można mieć wątpliwości co do autora poprawek. Zarówno w "Skarbie Atanaryka", jak i w "Uroczysku" na pewno "odpowiedzialny" jest za te nie sam Nienacki - w siedzibie wydawnictwa pan Przeracki pokazywał egzemplarze powieści z dopiskami i skreśleniami poczynionymi właśnie przez Autora:

  1. Najwięcej z nich dotyczy postaci samego Tomasza.
            Podobnie jak w "Uroczysku" musiał on z dziennikarza przeistoczyć się w studenta historii sztuki, jedynie dorabiającego dorywczo pisaniem artykułów. Odmłodniał przez to przy okazji o jakieś pięć lat... Stało się tak, aby dopasować obie powieści do samochodzikowej serii. Również z tego powodu dopisał Autor dłuższe fragmenty mające nawiązać do przyszłej pracy Tomasza w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Wszędzie gdzie się dało (no... prawie, o czym za chwilę) usunął za to wzmianki o pracy bohatera w redakcji, w zamian wstawiając informacje o jego studiach. W jednym jednakże miejscu (Warmia, str. 174) Nienacki przeoczył coś - Tomasz niespodziewanie jest tu - jak dawniej - "dziennikarzem codziennej gazety". I chociaż jest to w pełni zgodne z dopiskiem na początku książki, wierzę jednak, że owo zdanie pozostało przez niedopatrzenie.
            Zmieniła się również nieco historia znajomości z Agnieszką. Rozstanie będące przedtem faktem zostało przedstawione jako coś, czego bohater jedynie obawia się w przyszłości. Dlaczego to zostało zrobione? W "czarnej serii" "Skarb Atanaryka" - choć napisany później i którego akcja pierwotnie później się również rozgrywa - znalazł się przed "Uroczyskiem", gdzie znajomość z Agnieszką-Babim Latem jest kontynuowana.
  2. Z kolei postarzenie Pawła o dwa lata (Warmia, str. 9) związane pewnie było z wydłużeniem edukacji w szkole podstawowej, co spowodowało w konsekwencji, że matury nie zdaje się już będąc siedemnastolatkiem.
  3. W oczy rzuciło mi się jeszcze usunięcie wielu odstępów między akapitami, w większości bez żadnego znaczenia, ale przy okazji znikło też kilka, które uprzednio rozdzielały przeskoki akcji w czasie i przestrzeni (Warmia, str. 77 i 110) lub też oddzielały samą akcję od dłuższych wywodów o historii Gotów (Warmia, str. 49). Obrazu dopełnia kilka niezamierzonych zapewne kiksów, jak choćby uwaga o dwunastoletnim (zamiast dwustuletniego) okresie pokoju w Szwecji (Warmia, str. 86).

        A teraz czas na szczegóły:

(1960)
(1989)
(1993)
'Skarb Atanaryka', Nasza Księgarnia, 1960 r.
Skarb Atanaryka
1960
Wydania
Recenzja
'Skarb Atanaryka', KAW, 1989 r.
Skarb Atanaryka
1989
Wydania
Recenzja
'Skarb Atanaryka', Warmia, 1993 r.
Skarb Atanaryka
1993
Wydania
Recenzja
str. 5 - dedykacja
str. 5 - dedykacja
str. 3 (usunięto)
    Mgr. Jerzemu Kmiecińskiemu kierownikowi ekspedycji archeologicznej w Węsiorach
    Na dole strony.
str. 6
str. 7
str. 5-6 (dodano)
    Przed zdaniem.
    Ojczyzną Gotów była południowa Skandynawia.
* * *

    ...Zanim po swoim wuju odziedziczyłem niezwykły wehikuł, który spowodował, że zaczęto mnie nazywać Panem Samochodzikiem, studiowałem historię sztuki na jednym z naszych uniwersytetów. Już wówczas ujawniły się moje zdolności detektywistyczne, które sprawiły, że przeżyłem kilka niezwykle dramatycznych przygód i odzyskałem dla naszych muzeów bardzo cenne zabytki kultury. Miało to później decydujący wpływ na fakt, że gdy ukończyłem studia, natychmiast zatrudniono mnie w Ministerstwie Kultury i Sztuki jako swego rodzaju detektywa lub - wyrażając się inaczej - człowieka do specjalnych zadań. Owe zadania polegały na poszukiwaniu zaginionych podczas minionej wojny lub zrabowanych przez hitlerowców cennych polskich dzieł sztuki i kolekcji muzealnych, a także już później włączyłem się w walkę przeciw fałszerzom dzieł sztuki, nieuczciwym handlarzom antyków oraz złodziejom naszych zabytków kultury. Niektóre ciekawsze przygody z tych czasów opisałem w cyklu opowieści o Panu Samochodziku, a jest tych opowieści aż dwanaście.
    Lecz czy dramatyczne historie z moich lat studenckich powinny być zapomniane tylko dlatego, że wówczas nie pracowałem w Ministerstwie i nie nazywano mnie Panem Samochodzikiem? Jakże ciekawa jest na przykład sprawa odnalezienia słynnego szczerozłotego skarbu króla Atanaryka, którą przeżyłem, gdy jako student brałem udział podczas wakacji w pracach na wykopaliskach we wsi Gąsiory? Wyobraźcie sobie ogromny skarb złotych przedmiotów, skarb bezcenny, który został odzyskany tylko dzięki ludzkiemu sprytowi i naukowej wiedzy. A ileż z odnalezieniem go wiązało się niezwykłych przygód...
    Zapewne trapi was pytanie: kim był król Atanaryk? Dlaczego właśnie we wsi Gąsiory w Polsce udało się odzyskać jego złoty skarb? Przecież król Atanaryk był Gotem, a co mogli robić Goci - plemię skandynawskie - na polskich ziemiach przed prawie dwoma tysiącami lat, bo to z tamtych czasów pochodził ich złoty skarb. Na te pytania odpowie wam niniejsza opowieść.

* * *
str. 6
str. 7
str. 6 (zmieniono)
Wtajemniczenie

    W III w.n.e. założyli potężne państwo Ostrogotów i Wizygotów w południowo-wschodniej Europie.

*

    W III wieku naszej ery założyli potężne państwo Ostrogotów i Wizygotów w południowo-wschodniej Europie.

str. 8
str. 9
str. 8 (zmieniono)
    A za nią jest znowu, las gęsty, pełen zawiłych tropów.
    A za nią jest znowu gęsty, pełen zawiłych tropów las.
str. 9 - podtytuł rozdziału
str. 11 - podtytuł rozdziału
str. 9 (zmieniono)
    W poszukiwaniu magicznych kręgów
    W poszukiwaniu "kręgów magicznych"
str. 9
str. 11
str. 9 (zmieniono)
    Najpierw zjawia się TEMAT.
    W ślad za nim przybywają coraz to nowe foliały, zapełniają stół, urastają w wysoką piramidę - aż zbliża się chwila, gdy błąkam się wśród nich, jak ćma wokół lampy. Wówczas porzucam książki, czekam nadejścia lata. Z naczelnym redaktorem wykłócam się o urlop, w domowej graciarni czynię przegląd spakowanego w worki namiotu, składanego kajaka, kuchenki spirytusowej, gumowego materaca. Rozpoczyna się PRZYGODA. Jest to już pora, w której TEMAT tak się u mnie zadomowił, że często sam nie wiem, gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna fikcja literacka, czyli "lipa" - jak mówi mój młodszy brat Paweł, człek bardzo jeszcze młody, lecz zgorzkniały i niechętny światu.

    - Pawle - powiedziałem - masz dopiero siedemnaście lat.
    Zbliżały się wakacje - tym razem ostatnie w moim życiu, ponieważ ukończyłem wreszcie historię sztuki i nawet napisałem pracę magisterską. Jak zwykle podczas wakacji chciałem wziąć udział w ekspedycji archeologicznej, a potem przygody takiej wyprawy opisać w gazecie, gdzie jako dziennikarz dorabiałem sobie do skromnego stypendium.
    Historyk sztuki nie zarabia w redakcji gazety zbyt wiele pieniędzy. Zazwyczaj pisze sprawozdania lub recenzje z wystaw artystycznych lub jakichś odkryć dzieł sztuki. Skromnie więc zarabiałem, uzupełniając swoje stypendium. Kogo obchodzą bowiem korespondencje z ekspedycji archeologicznych i to nie gdzieś za granicą, w Egipcie czy w Palmirze, ale z wykopalisk dokonywanych w Polsce? A jednak cieszyłem się, że z ramienia redakcji wyjadę do wsi Gąsiory.
    Oczekujące mnie wakacje napełniały mnie więc radością. Jedyną troskę stanowił mój młodszy brat Paweł, który właśnie zdał maturę, ale nie okazywał chęci do dalszego zdobywania wiedzy. Tak w ogóle był to młody człowiek dziwnie zgorzkniały i niechętny światu, o dziwacznych manierach i braku zainteresowania dla kogokolwiek poza własną osobą. Rodzice sądzili, że mogę mieć na niego dobry wpływ, zainteresować go czymkolwiek i uczynić wartościowym człowiekiem. Dlatego poprosili mnie, abym zabrał go ze sobą na planowaną wyprawę archeologiczną i poświęcił mu więcej uwagi. A właśnie w tym czasie pasjonowały mnie tajemnicze "kamienne kręgi" odnalezione na Pomorzu i chciałem swoim pragnieniem zbadania ich tajemnicy zarazić młodszego brata.
    Powiedziałem do niego:
    - Pawle, masz dopiero dziewiętnaście lat.
str. 11
str. 13
str. 11 (usunięto)
    Nigdy nie można być pewnym, kiedy nastąpi spotkanie z TEMATEM. Czasem przydarza się ono w najbardziej nieoczekiwanych okolicznościach.
    - Niestety, to będzie "kryminał" polskiego autora.
    Między zdaniami.
    Pamiętam, był właśnie początek września, wieczór, brnęliśmy z Andrzejem drogą od Kartuz.
str. 12
str. 13
str. 11
    Andrzej na uniwersytet, a ja - do redakcji.
    Andrzej był archeologiem, a ja kończyłem historię sztuki.
str. 13
str. 15
str. 13 (usunięto)
    Miał piękną starczą twarz - takie twarze spotkać można w albumach fotografików. Każdy rok życia, każdy trud zostawił na niej swoją bruzdę i zmarszczkę.
    To w osobie Alfreda z Doliny pojawił się przede mną TEMAT tej książki.
    Stary siedemdziesięcioletni rybak kaszubski, Alfred Rzynda, zwany wśród swoich Alfredem z Doliny.
    Między zdaniami.
    Teraz, rozmawiając z Pawłem, wyobraziłem sobie, że jestem jednym z kapłanów gockich.
str. 22
str. 22
str. 19 (usunięto)
    Czy rozumiecie już teraz, dlaczego sam TEMAT to jeszcze nie wszystko?
    TEMAT - to właściwie jeszcze nic, to dopiero początek. TEMAT przyniósł Rzynda, czyli Alfred z Doliny. Ale po nim musiały przyjść książki.
    Obowiązuje tu zresztą stara zasada wszystkich detektywów - temu trzeba wierzyć, kto przedstawia najwięcej rzetelnych dowodów.
    Między zdaniami.
    Prawie całą drogę Paweł narzekał, że nie zdążył pożegnać się z jakąś swoją "babką".
str. 33
str. 31
str. 27-28 (zmieniono)
    - Jest to praca Grafa von Oxenstierna "Die Urheimat der Goten" - "Kolebka Gotów".
    - Jest to praca hrabiego von Oxenstierny "Die Urheimat der Goten" (Kolebka Gotów).
str. 34
str. 32
str. 29 (zmieniono)
    Odwiedziłem Agnieszkę, choć miałem do niej wiele zadawnionego żalu.
    Odwiedziłem Agnieszkę, choć rozmowy między nami nie zawsze przebiegały sympatycznie.
str. 35
str. 33
str. 29 (zmieniono)
    Pokłóciliśmy się o drobiazg - dziś wiem, że to był drobiazg - ale urósł on w naszych wyobrażeniach do ogromnych rozmiarów. Miała w swym charakterze coś despotycznego; lubiła narzucać swoją wolę i swoje zdanie; obcowanie z nią to była jakby ciągła wojna podjazdowa. Nie cieszyłem się, że spotkałem ją w Gąsiorach. Była jak przypomnienie czegoś, co mogło byś takie piękne, a skończyło się bardzo nieciekawie.
    Zdarzało się jednak, że kłóciliśmy się o drobiazgi. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że Babie Lato miała w swym charakterze coś despotycznego. Lubiła narzucać swą wolę i swoje zdanie; obcowanie z nią to była jakby ciągła wojna podjazdowa. Dlatego też właściwie nie cieszyłem się, że spotkałem ją w Gąsiorach. Nasza znajomość mogła się skończyć bowiem bardzo nieciekawie.
str. 47
str. 44
str. 40 (usunięto)
    Nie szukajcie mnie. Krystyna.
    Opuściła wyspę potajemnie, w przeciwnym razie nie pisałaby listu.
    Między zdaniami.
    Patrzyłem na zmiętą kartkę i snuły mi się po głowie różne sentymentalne historyjki o zakochanej dziewczynie, oczekującej w Martwym Domu swego ukochanego.
str. 48
str. 45
str. 40 (usunięto)
    Skąd wiesz, że to dziewczyna?
    - A skąd wiesz, że ją prześladowano?
    Między zdaniami.
    - Nie wiem.
str. 52
str. 49
str. 44 (zmieniono)
    - Figus zginął, panie doktorze - (biedaczysko, nigdy nie mogła pojąć, dlaczego "doktor" Andrzej nie zna się na leczeniu żylaków).
    - Figus zginął, panie doktorze (biedaczysko, nigdy nie mogła pojąć, dlaczego "doktor" Andrzej nie zna się na leczeniu żylaków).
str. 62
str. 58
str. 52 (zmieniono)
    - Ech, panie redaktorze - machnął ręką.
    - Ech, panie Tomaszu - machnął ręką.
str. 59
str. 55
str. 49 (zmieniono)
    To się nazwa u nas "fikcja literacka".
    To się nazwa "fikcja literacka"
str. 62
str. 57
str. 51
    - Agnieszko - powiedziałem zaglądając do namiotu dziewcząt - może pragniesz przejechać się po jeziorze?
    - Agnieszko - powiedziałem zaglądając do namiotu dziewcząt - może pragniesz popływać po jeziorze?
str. 80
str. 74
str. 66 (zmieniono)
    - Pan też jest archeolog?
    - Nie. W archeologii jestem tylko amatorem. Zawodowo i zarobkowo trudnię się dziennikarstwem.
    - Pan też jest archeologiem?
    - Nie. Historykiem sztuki.
str. 107
str. 97
str. 86 (zmieniono)
    - W Szwecji od dwustu lat nie było wojny.
    - W Szwecji od dwunastu lat nie było wojny.
str. 114
str. 103
str. 92 (zmieniono)
    Nie wiadomo, z kim trzyma.
    Nie wiadomo; z kim trzyma.
str. 115
str. 104
str. 93 (zmieniono)
    A przede wszystkim prawdziwa czarna kawa.
    A przede wszystkim prawdziwa kawa.
str. 117
str. 107
str. 96 (zmieniono)
    - Czekamy, panie redaktorze - kiwnął głową Herr Ström.
    - Czekamy, panie Tomaszu - kiwnął głową Herr Ström.
str. 132-133
str. 121-122
str. 110 (usunięto)
    Ileż bym dał za to, aby w rozkopywaniu któregoś z kurhanów zechciał wziąć udział mój Naczelny Redaktor. Może okazałby się bardziej dla mnie łaskawy, gdyby uświadomił sobie, że z wszystkich jego kaprysów i z jego własnej osoby zostanie być może tylko drobniutka kostka, którą ktoś tam - za tysiąc lat - niedbale wrzuci do koperty.
    Nie, zamyśliłem się trochę.
    Między zdaniami.
    Świeciło piękne popołudniowe słońce, woda w jeziorze była nareszcie niebieska, odbijała bowiem bezchmurne niebo.
str. 179
str. 163
str. 148 (zmieniono)
    - Na tym odludziu masz sposobność zapuścić brodę.
    - Na tym odludziu nasz sposobność zapuścić brodę.
str. 187
str. 170
str. 155 (zmieniono)
    - Redaktorze - zaczepił mnie Franciszek - siedzę tutaj i tak sobie myślę: wyrzekacie, panowie, na złodzieja figusów, bo złotą wazę ukradł Rzyndowej.
    - Panie Tomaszu - zaczepił mnie Franciszek - siedzę tutaj i tak sobie myślę: wyrzekacie, panowie, na złodzieja figusów, bo złotą wazę ukradł Rzyndowej.
str. 187
str. 171
str. 156 (zmieniono)
    Ja, panie redaktorze, nie wierzę w tę historię z dziadem Rzyndą, co to z kurhanów złoto wybrał.
    Ja, panie Tomaszu, nie wierzę w tę historię z dziadem Rzyndą, co to z kurhanów złoto wybrał.
str. 188
str. 171
str. 1569 (zmieniono)
    Nie tak, panie redaktorze?
    Nie tak, panie Tomaszu?
str. 191
str. 174
str. 159 (zmieniono)
    "Mój Boże - pomyślałem - ta dziewczyna ma co najwyżej dziewiętnaście lat, a za nos wodzi mnie, prawie trzydziestoletniego chłopa".
    "Mój Boże - pomyślałem - ta dziewczyna ma co najwyżej dziewiętnaście lat, a za nos wodzi mnie, studenta historii sztuki".
str. 195
str. 178
str. 162 (zmieniono)
    - Panie Tomku... - zaszemrał głosik Krystyny.
    - Panie Tomaszu... - zaszemrał głosik Krystyny.
str. 197
str. 179
str. 164 (zmieniono)
    Ale nie smutny młodzieniec, tylko pawie trzydziestoletni pan na odpowiedzialnym stanowisku.
    Ale nie smutny młodzieniec, tylko osobnik, który ukończył historię sztuki.
str. 198
str. 180
str. 164 (zmieniono)
    Kartki reportażu o wykopaliskach zaścielały podłogę namiotu.
    Kartki notatek o wykopaliskach zaścielały podłogę namiotu.
str. 199
str. 181
str. 165 (zmieniono)
    Mój rękopis zostawiłeś w zupełnej rozsypce.
    Moje notatki zostawiłeś w zupełnej rozsypce.
str. 200
str. 182
str. 166 (zmieniono)
    Książki i kartki rękopisu.
    Książki i notatki.