"Pan Samochodzik i Winnetou" -
ciekawostki
Recenzja
/ Wydania
/ Ciekawostki
/ Zmiany
- Rozdz. I: "Podczas swej podróży do
Francji, przejeżdżając przez Republikę
Federalną Niemiec, widziałem w tamtejszych
sklepach aparaty do zagłuszania aparatów
radiowych w cenie trzydziestu siedmiu dolarów i
wiecej" - rozmyśla Tomasz
w kawiarni po zjawieniu się Milczącego Wilka.
Jeśli rzeczywiście miało to miejsce w RFN, to
raczej cena powinna być podana w markach. Choć
trzeba pamiętać, że były
to czasy, gdy praktycznie wszystko, nawet
inne "twarde waluty", przeliczało się
na dolary, jednak tutaj jest to przecież
dokładna, wzięta wprost z półki cena - stąd
moje wątpliwości.
- Rozdz. VIII: "Dopiero gdy dojechaliśmy
do szosy warszawskiej, zrozumiał jednak, że nie
ucieknie. (...) Przy wjeździe na warszawską
autostradę na naszej drodze widniała mała
wysepka z ruchem jednokierunkowym. Passat
skręcił w prawo i światłem migacza dał mi
znać, że i na autostradzie skieruje się w
prawo. (...) Niemal na miejscu dokonał zwrotu o
180 stopni i zamiast w prawo, pojechał w lewo, i
jeszcze raz w lewo powracając na szosę do
Złotego Rogu" - to relacja Tomasza
z pościgu za Pięknym Antoniem. Nawet w
czasach, w których powstała ta książka na
pewno nie można było owej drogi nazwać
autostradą, zresztą wyklucza to również opis
wykonanego manewru. Użyte na początku słowo
"szosa" jest tu na pewno bardziej na
miejscu.
- Rozdz. XI: "Żeglarze zgodzą się
wysłuchiwać waszych motorów, ale wy musicie
przynajmniej w kawiarni, na wodzie i na jeziorze
nie włączać aparatów radiowych." -
oto próba doprowadzenia do ugody między dwoma
grupami wodniaków. Jaką wodę, inną niż
jezioro mógł mieć
na myśli? Chyba zwyczajnie przejęzyczył się,
próbując powtórzyć złożoną kilka minut
przedtem propozycję Winnetou: "Ze swej
strony blade twarze (...) przyrzekną, że nie
będą hałasować na swoich krzyczących
pudłach w kawiarni, w lesie i na jeziorze."
- Rozdz. XV: "Największa osada namiotowa
nad jeziorem Kikuł powstała na nieużytku,
rozciągającym się wzdłuż zachodniego
brzegu." - to pierwsza wzmianka o Oślej
Łące. Tymczasem już stronę dalej mamy
informację zupełnie inną: "Donkey's
Meadow leżała - jak wspomniałem - na wschodnim
brzegu." Właśnie te dwa słowa -
"jak wspomniałem" - po których
następuje informacja całkiem sprzeczna z tym, o
czym niby Autor już wspomniał, nasuwa mi myśl,
czy czasem nie była to sprzeczność celowa,
jakby zamierzone prowokowanie czytelnika do
cofnięcia się o parę akapitów. [C Marcin
Śmigielski].
- Rozdz. XVI: "Minęliśmy elektryczny
wózek Wielkiego Bobra. Widniał na niej karton z
napisem Kupię silnik. W kabinie siedział Wielki
Bóbr i drzemał." - zauważa Tomasz
śledząc Miss Kapitan. "Na niej",
zamiast "na nim" - to zwykłe
przeoczenie, pewnie chodziło o wspomanianą w
kolejnym zdaniu kabinę, reszta jest zgodne z
poczynionymi uprzednio ustaleniami. Tymczasem w
rozdziale XVII kapitan (który zmienił
się z czasem w inspektora) czyta na tym
samym wózku: "Kupię silnik do
motorówki". Ale może Wiesław Kamas
dostał w międzyczasie propozycję kupna np.
silnika samochodowego i postanowił
uszczegółowić ofertę?
- Rozdz. XVII: "Purtaka zwolniono w trybie
dyscyplinarnym, czeka go dochodzenie
prokuratorskie. A gdy upadek Purtaka stał się
ogólnie wiadomy, na posterunek zgłosili się
instruktor Nosek i sekretarka (...) opowiedzieli,
jak to Purtak zmusił ich do popełnienia
przestępstwa. (...) Nosek przyznał się, że na
rozkaz Purtaka wymalował tablice z napisem
Strefa Ciszy i potem razem z byłym kierownikiem
rozstawił je w lesie, a następnie udało im sie
namówić ptaszników do przecięcia lin od
jachtów na bindudze. (...) Nie od rzeczy też
wspomnieć, że wczoraj mianowano nowego
kierownika ośrodka wczasów." -
opowiada Samochodzikowi kapitan Frączak. Czy
Nosek miałby jednak fizyczną możliwość, aby
złożyć zeznania obciążające jego
przełożonego? W rozdziale XII wraz z Purtakiem
został dowieziony jachtem Milczącego Wilka na
brzeg jeziora Łabędziego, skąd musiał
przebyć dziesięć kilometrów do Złotego Rogu.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem przyjeżdża
motocyklem do Solnika i straszy "Jestem
Genka": "Kierownik Purtak (...)
gotów jest powiedzieć o was milicji. - O wa! -
zaśmiał sie pogardliwie "Jestem
Genek" - jeśli milicja dobierze się nam do
skóry, to przecież nie obejdzie się bez tego,
żebyśmy nie powiedzieli, jak to kierownik
Purtak namówił nas do przecięcia lin
kotwicznych żeglarzom na bindudze."
Nosek nie był chyba aż takim intrygantem, aby
ukryć, że sam już to zeznał, co oznacza, że
nie miał jeszcze pojęcia o odwołaniu swojego
przełożonego. Potem wraca on do Złotego Rogu. "Następnego
dnia (...) około południa" przypływa
motorówką na jezioro Łabędzie do "Moby
Dicka" po Pięknego Antonia i zabiera go do
Złotego Rogu. Potem Tomasz
opowiada: "zaledwie zarzuciłem kotwice
tuż przy jałowej, wyschniętej łące - gdy na
to właśnie miejsce wjechał passat Pięknego
Antonia. Przy kierownicy siedział instruktor
Nosek. Jak z tego wynikało, obydwaj dżentelmeni
zdołali dopłynąć motorówką do ośrodka,
wsiąść w passata i okrążywszy jezioro
przybyć na Oślą Łąkę niemal równocześnie
z nami." A jest to już jednocześnie
dzień objęcia posady przez następcę Purtaka.
Kolejnego dnia "Około dwunastej w
południe (...) Nosek jednak spakował swoje
rzeczy i z torbą w ręku, wciąż gniewnie
wymachując rękami - poszedł na przystanek
autobusowy (...) i zdecydował powrócić do
Złotego Rogu.", natychmiast potem
miała właśnie miejsce rozmowa Tomasza
z kapitanem, a po jej zakończeniu "O
drugiej po południu "Swallow" dobił
do brzegu." Czyli w międzyczasie Nosek
nie miał szans nawet na dotarcie do ośrodka.
Jedyna okazja do złożenia wizyty w
komisariacie, to środek nocy po powrocie z
Solnika, a jeszcze przed zabraniem Antonia na
motorówkę i wspólnym przyjazdem na Oślą
Łąkę. Możliwe, ale raczej nieprawdopodobne. [C Piotr
Skowroński]
|