"Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic"
- ciekawostki
Recenzja |
Wydania |
Ciekawostki |
Zmiany |
- Wstęp: "Z Baśką (...) przeżyłem
kilka przygód. Na Jezioraku walczyliśmy z
bandą Czarnego Franka, we Fromborku
rozwikłaliśmy zagadkę pułkownika
Koeniga." Wynika z tego, że "Tajemnica
tajemnic" dzieje się po "Nowych
przygodach", w których, w rozdz. VIII
Baśka opowiada o Tellu: "- W tym roku
zrobił maturę (...). I został dowódcą naszej
drużyny." To zaś oznacza, że Tell miał
wtedy około siedemnastu lat, a teraz miałby
mniej
więcej dwadzieścia. Jednak we wstępie do "Księgi
strachów", gdzie Tell ma dopiero lat
czternaście, czytamy: "właśnie
wróciłem z Pragi, gdzie wespół z czeskim
detektywem amatorem, panem Dohnalem, udało mi
się rozwiązać zagadkę, którą ochrzciliśmy
kryptonimem "Golem"" (w
późniejszych wydaniach kryptonim zmieniono
właśnie na "tajemnicę tajemnic").
Zatem mamy błędne koło: ze względu na Tella "Księga
strachów" powinna być przed "Nowymi
przygodami", ale ze względu na Baśkę
najpierw powinny być "Nowe
przygody", potem "Tajemnica
tajemnic", a dopiero po niej "Księga
strachów". Całe zamieszanie
spowodowane jest właśnie tym jednym zdaniem w "Księdze",
choć samo w sobie jest ono zupełnie w
porządku, a czytając książki chronologicznie
według daty ukazywania się drukiem, za błąd
należałoby uznać dopiero umiejscowienie "Tajemnicy
tajemnic" po "Księdze
strachów".
- Rozdz. II: "Lecz równie dobrze fakt ten
miałem prawo kojarzyć z działalnością gangu
przemytników, albowiem droga z Polski do Wiednia
prowadzi przez Czechosłowację. Tylko w jakim
celu przemytnicy sprzedawaliby w Pradze
przemycaną ikonę, skoro w Wiedniu otrzymaliby
za nią z pewnością większą sumę (...).
Sygnał z Pragi nie brzmiał w mych uszach zbyt
donośnie, nie budził we mnie alarmu."
- zastanawia się Tomasz
nad listem od Jarosława Dohnala. Co prawda z
Polski do Austrii jechało się ogólnie rzecz
biorąc przez byłą Czechosłowację, ale trasa
z Rzeszowszczyzny do Wiednia raczej nie wiodła
przez Pragę. Więc skojarzenie było dość
niepewne, a na pewno miał rację w ostatnim
zdaniu.
- Rozdz. III: "Ucałowałem delikatną
dłoń panny Dohnalowej, potem otrzymałem silny
uścisk opalonej męskiej prawicy." Co
do uścisku nie mam uwag, ale dlaczego panna
Dohnalowa - a chodzi tu o Helenkę, wielką
zwolenniczkę równouprawnienia kobiet, która
ubiera się po męsku i oburza się na pochwały
swoich umiejętności kulinarnych - nie reaguje
na tak sprzeczne z jej ideałami zachowanie? Nie
reaguje zresztą notorycznie, albowiem podobna
scena ma miejsce w rozdz. XII: "uścisnąłem
serdecznie Ludmiłę, ucałowałem dłoń panny
Helenki".
- Rozdz. III: "Tak mówiąc chwycił za
klamkę, zapewne sądząc, że drzwi w
samochodzie są zamknięte. Niestety, było
inaczej. Drzwi się otworzyły i jednym ogromnym
susem, jak pocisk armatni, wyskoczył z nich
przyczajony w samochodzie Protazy. Złapał
rękaw marynarki Skwarka i rozdarł ja
potężnymi zębiskami. (...) Wyjąłem portfel i
z bólem serca odliczyłem pieniądze."
Rzeczywiście przykra historia, ale nie rozumiem,
dlaczego właściwie Tomasz
płaci za zniszczoną marynarkę. Przecież
Skwarek sam był sobie winien, bo gdyby nie
próbował otworzyć drzwi - nie wypuściłby
Prota. Wygląda na to, że szlachetny Tomasz
dał się tu wpuścić w maliny.
- Rozdz. IV: "Pan Skwarek przyjrzał się
naszym rozwiązaniom, a potem sceptycznie
pokręcił głową. - Z przykrością muszę
stwierdzić, że ani pani, ani pan nie macie
wybitnej inteligencji." Zupełnie nie
wiem dlaczego nikt testu nie rozwiązał, jest on
całkiem prosty, ja odgadłem właściwe
odpowiedzi, czytając "Tajemnicę...
" po raz pierwszy, będąc jeszcze w
podstawówce. Ale może jest to tylko dowód na
moją nieprzeciętną inteligencję? :-)
- Rozdz. VIII: "W 1583 roku (...) zjawił
się w jego pracowni duch anioła Uriela i
wręczył mu >kryształową tarczę<, na której można było zobaczyć przeróżne zjawy. (...) Spotkania z duchami mistrz John Dee spisywał w specjalnym diariuszu (...) znajduje się w nim opis seansu z duchami, jaki w maju w 1583 roku odbył w Krakowie król Polski Stefan Batory w obecności Johna Dee, Edwarda Kelleya (...). W działalności obydwu magów angielskich wiele jest fragmentów niejasnych. Przybyli do Krakowa i zamieszkali przy ulicy Szczepańskiej w marcu 1584 roku. W sierpniu zaś nagle wyjechali do Pragi na dwór cesarza Rudolfa II, aby (...) powrócić w kwietniu następnego roku do Krakowa. Dopiero w miesiąc później przyjął ich Stefan Batory." Spotkanie
z Batorym odbyło się zatem w maju 1585, a nie
1583 roku.
- Rozdz. X: "A w tym tygodniu pan jest
trzecią osobą, która prosi o te księgę. -
Tak? (...) A kim byli moi poprzednicy? - Nie
pamiętam. Zdaje mi się, że jakaś kobieta,
potem jakiś mężczyzna..." Do
wypożyczania książki Katza przyznała się
panna Helenka i... no właśnie, kim mógł być
ten mężczyzna? Nie zostało to wyjaśnione, ale
nie był to ani Smith, bo on miał swój
egzemplarz, ani Dohnal, który czytał ją
dopiero później. Ostatecznie mógłby zrobić
to Skwarek, co prawda znał on już treść
książki, ale może chciał odświeżyć
wiedzę? A może Nienacki raczej planował
początkowo wprowadzić jeszcze jakiś wątek, z
którego jednak w końcu zrezygnował?
- Rozdz. X: "Jak większość starodruków
i ta pisana była gotykiem, po łacinie. >Jak
to dobrze - pomyślałem - że na historii sztuki
miałem lektorat łaciny... Widać, że Tomasz
zrobił olbrzymie postępy od czasów "Uroczyska",
gdzie w rozdz. IV wyznaje: "Egzamin
maturalny oblałem z dwóch przedmiotów: z
łaciny i z matematyki. (...) mimo całego
szczerego wysiłku profesorskiego grona nie
udało się mnie przepchnąć przez łacinę i
matematykę." I potem potwierdza to
jeszcze zarówno w rozdz. IV: "Nie
potrafię nawet przetłumaczyć kilku
łacińskich wyrazów.", jak i w
rozdz. VI: "Łaciny nie znam, bardzo
słabo uczyłem się w szkole."
- Rozdz. X: "glinianą kukłę ukrył na
strychu synagogi Starona." - to fragment
legendy o Golemie. Potem już konsekwentnie w
całym rozdziale używana jest ta właśnie
nazwa. Ale wcześniej, w rozdz. III padła
prawidłowa: "Pan Dohnal zajmował
trzypokojowe mieszkanie na drugim piętrze
secesyjnej kamienicy, prawie naprzeciw Staronovej
Synagogi." Słowo "Staronowa"
pochodzi z połączenia określeń:
"stara" i "nowa". A skąd
się wzięło przeinaczenie? Jedyne wyjaśnienie,
jakie jest logicznie możliwe, to takie, że
Autor pomylił pochodzenie nazwy i przyjął
błędne założenie, że tak jak Dohnalova - to
żona lub córka pana Dohnala, tak synagoga
której patronuje jakiś Staron, nazywa się
Staronova. Tym bardziej, że wymienione też
zostały pozostałe trzy synagogi: Maisla, Klausa
i Pinkasa. Ale czy tak było rzeczywiście -
któż to wie...
- Rozdz. X: "Turyści chętnie zwiedzają
(...) synagogę Starona - najstarszą w Europie,
bo zbudowaną w połowie XVII wieku (...) w stylu
wczesnogotyckim" - o nazwie już
wspomniano, teraz chodzi o wiek. Ponieważ
synagoga powstała w roku 1270, to powinien tu
być wiek XIII. I tak też było w pierwszych
wydaniach, dopiero począwszy od
"białej" serii zostało to zmienione
- choć wątpię, żeby celowo. Czyżby
popełniony został "czeski błąd"?
:-)
- Rozdz. XI: "Praski Gród zwiedzałem
kilkakrotnie i dość dobrze orientowałem się w
położeniu poszczególnych obiektów."
- rozmyśla Tomasz.
Czyżby jednak zwiedził Hradczany wielokrotnie
podczas jednej bytności w Pradze? Przecież w
rozdz. III wspomina on: "Do Pragi
jechałem już po raz drugi."
- Rozdz. XI: "Pan Smith ostentacyjnie
trzymał w ręku duży czerwony kwiat. Jak gdyby
znak rozpoznawczy." Z tego powodu Tomasz
po chwili wnioskuje: "- Smith przyszedł
na Hradczany z czerwonym kwiatem w ręku.
Wyglądało to na znak rozpoznawczy. Innymi
słowy, nie znał on Zdenka Blachy, ani Zdenek
Blacha nie znał Smitha." Od razu więc
wydało się, że Smith nie jest Robertem. A
przecież Blacha mógł sobie obejrzeć Smitha na
cmentarzu i podejść do niego, jak do starego
znajomego, wtedy dopiero Smith stałby się
naprawdę podejrzanym osobnikiem. Po drugie samo
przebranie Blachy mogło wszystko zniweczyć,
Smith oczywiście nie mógł go rozpoznać, ale
co byłoby, gdyby nie rozpoznał go także i Tomasz?
Przecież miał on zauważyć Smitha (czyli
domniemanego Roberta) spotykającego się
właśnie z Blachą, a nie z jakimś hippisem.
Czyli piekielnie inteligentny Robert dokumentnie
spaprał tę prowokację.
- Rozdz. XVII: "Obejrzeliśmy z zachwytem
szlachetne kamienie, potem powędrowały one do
skarbca Ministerstwa Kultury i Sztuki."
- no i wszystko wydaje się być w porządku,
jednak... po chwili zastanowienia zauważamy, że
rzecz dzieje się w Czechosłowacji. A Tomasz
z przyzwyczajenia chyba podaje nazwę
ministerstwa polskiego.
- Zakończenie: "Przez rok - ma dopiero
trzy lata - zachwycał ludzi niezwykłymi
pokazami na arenach" - pisze o Procie
doktor W. A przecież w rozdz. I jego gospodyni
mówiła o dogu: "Ma dopiero dwa
lata." Czyżby starsza pani coś
pokręciła?
Kilka błędów pojawiły się wraz ze
zmianami
dokonanymi w wydaniu Warmii.
Zaznaczono je oddzielnie, gdyż nie wiadomo do końca
pewien, kto był autorem tych zmian, a już niemal na
pewno nie od samego Nienackiego wyszła koncepcja
"uwspółcześniania" powieści.
- Rozdz. II: "fakt ten miałem prawo
kojarzyć z działalnością gangu przemytników,
albowiem droga z Polski do Wiednia prowadzi przez
Czechy." Otóż w starszych wydaniach była
tym zdaniu "Czechosłowacja" i
wtedy zdanie było jak najbardziej prawdziwe.
Praga, dawna stolica CSRS, jest obecnie stolicą
Czech. Nazwa tego miasta pozostała w książce
bez zmian, ale jednak nie należało mechanicznie
podmieniać wszędzie gdzie się dało nazwy
państwa. Albowiem tak naprawdę chodzi tu o
drogę do Wiednia z Rzeszowszczyzny, z obecnego
województwa podkarpackiego, a ona nie wiedzie
przez Czechy, tylko przez Słowację.
- Rozdz. XVII: "My natomiast ruszyliśmy w
kierunku Rymanowa i Dukli, aby po przebyciu
przepięknej Przełęczy Dukielskiej - znaleźć
się w Czechach." Taka sama zmiana, ten
sam komentarz. Przecież Bieszczady leżą
obecnie na pograniczu polsko-słowackim, a nie
polsko-czeskim. A z treści po zmianie
wynika, że Słowacja nie istnieje.
- I jeszcze sprawa natury ogólnej: skoro
"milicja" została w wydaniu Warmii
zamieniona na "policję", oznacza to
automatyczne przenosiny czasu
akcji z lat siedemdziesiątych na co najmniej
lata dziewięćdziesiąte dwudziestego wieku.
Jednak w książce pozostało masę
szczegółów, które temu przeczą,
szczegółów pasujących do PRL, a nie do
czasów po zmianie ustroju, np.:
- Kupując dla Prota kaszankę, Tomasz
stoi pół godziny w kolejce,
następnie mija gromadkę ludzi na
postoju taksówek.
- Tomasz
zastanawia się czemu gang sprzedał
ikonę w Pradze, zamiast wywieźć do
Wiednia, gdzie otrzymałby zapłatę w "twardej
walucie".
- Baśka planuje przekazanie notatek z
wycieczki do tygodnika "Na
przełaj", który ukazywał
się w latach 1957-1988.
- W pamiętniku Baśki znalazła się
informacja, o ludności bieszczadzkiej,
którą - "aby
uchronić przed skutkami walk"
- wysiedlono. Całkiem jak z oficjalnej
propagandy sprzed 1989 roku.
- Helenka Dohnalowa, Czeszka, mieszkanka
Pragi, kupuje w prezencie Skwarkowi
ludową słowacką laleczkę. Albo
poprawiamy konsekwentnie - powinna wobec
tego kupić czeską, albo nie
trzeba było zmieniać tego w ogóle.
Kiedyś Czechy i Słowacja to było jedno
państwo.
- Jaroslaw Dohnal zasięga informacji na
temat Zdenka Blachy w komisariacie milicji.
- Przed wyjazdem do Polski, do Leska,
Helenka Dohnalowa wystąpiła o wkładki
paszportowe.
- Pisząc o chłopaku jeżdżącym na hondzie,
Tomasz
zauważa, że "to
rzadki u nas pojazd".
- Zwiedzając skansen pod Sanokiem, Tomasz
wspomina o znajdującej się tam "znanej
w całej Polsce fabryce
autobusów san".
Tymczasem ich produkcja ustała już w
1973 roku.
- W opisie Jeziora Myczkowskiego jest
uwaga, że jego brzegi dopiero
wykupywały różne zakłady pracy
planując budowę ośrodków
wypoczynkowych.
- Smith oferuje za drugą część blaszki
nagrodę w wysokości 5000 zł -
w nowych za dużo, w starych za mało na
obecne czasy.
- Na przedstawioną przez Smitha
propozycję wspólnego biznesu, Tomasz
reaguje rozbawieniem i odmawia,
uważając wyrób amuletów za oszustwo.
Mówi: "Według zasad biznesmenów
(...)", albo tym się
różnią nasze dwa światy"
- kiedyś miał na myśli kapitalizm i
socjalizm, a teraz właściwie nie
wiadomo co...
- Podczas pościgu po historii u
Pókijańca, Tomasz
zauważa, że motor rozwija zbyt dużą
prędkość, jak na emzetkę lub
wuefemkę.
- Na wycieczkę do zagrody Gnatów dyrektor
Marczak zabiera ze sobą aparat ZORKA 4.
- Smith płaci za drugą część talizmanu
100 $ (ok. 400 PLN) - jak to
się ma do oferowanej nagrody 5000 zł?
Poza tym w poprzednich wydaniach Tomasz
upominał go, że płacenie dolarami
stanowi w Polsce przestępstwo dewizowe -
korektorzy pomyśleli, żeby to usunąć,
ale nie zwrócili uwagi na relację
złotówki do dolara.
- Ludmiła kręci filmy na taśmie 8 mm,
zamiast na najzwyklejszej kamerze wideo,
dlatego zmuszona jest korzystać z projektora
w ośrodku.
- Tomasz
zamawia z poczty rozmowę
błyskawiczną do Warszawy.
- Podczas wyjaśnień, w domu Dohnalów Tomasz
opowiada, że młody Gnat jeździł na
WFM-ce i że Skwarek kupił w
Wiedniu polskiego fiata (sic!!!).
- Przed wyjazdem z Pragi Tomasz
zjawia się na Praskiej Komendzie
Głównej Milicji, która już
miała od polskiej policji
sygnały w sprawie przemytu ikon.
|