samochodzik-i-templariusze-youtube Nowe Przygody 1970 - lewo
   


"Księga strachów" ("Pan Samochodzik i dziwne szachownice") - zmiany


Recenzja / Wydania / Ciekawostki / Zmiany


        W tym miejscu można przeczytać, czym różnią się między sobą kolejne wydania "Księgi strachów".
        Z pewnością nie są to wszystkie różnice, gdyż nie ma sensu w porównywaniu książek wyraz po wyrazie, opisane zostały tylko rzeczy, które przy okazji lektury rzuciły się w oczy.
        Na początek porównanie dwóch wydań Pojezierza - w kolejnych punktach podane zostały numery stron wraz z cytatami, przy czym pierwszy pochodzi odpowiednio z "białej" serii, drugi z "kolorowej".

  • Znaleziono jedynie raczej niewiele znaczące, drobne zmiany, przede wszystkim interpunkcyjne (które zauważone zostały przypadkiem, bo znajdowały się we fragmentach, co do których podane zostały jakieś inne uwagi) oraz korekty literówek i stylistyki:
    1. Usunięty przecinek w zdaniu: "(...) nie wymieniłem prawdziwych nazwisk tych osób, oraz wybaczą mi zmianę nazwy miejscowości (...)." [str. 5] i [str. 5].
    2. Dodanie brakującego znaku zapytania w zdaniu: "Czyżby utonął wraz z Hildą". [str. 95] i [str. 79].
    3. Poprawiona literówka: "(...) Zenobia (...) przeszła na miemiecki" [str. 107] i [str. 88].
    4. Poprawiona literówka: "(...) przedostałem się przez kupę kruzu zawalającego wejście (...)" [str. 111] i [str. 92].
    5. Poprawiony tryb czasownika: "Zapewne skorzystam z tej pomocy" [str. 114], na "skorzystałabym", co bardziej pasuje do kontekstu [str. 95].
    6. Rozpoczęcie od nowej linii słów Tomasza, przedtem wyglądały one na wypowiedziane przez Zenobię: "Sądzi pani, że jest jakieś ryzyko?" [str. 257] i [str. 211].
    7. Identycznie jak poprzednio rozpoczęcie od nowej linii słów Tomasza, a nie Zenobii: "Dziękuję pani" [str. 269] i [str. 222].

        Czas na porównanie Pojezierza i "czarnej" serii Warmii. We fragmentach wymienionych poniżej oba wydania Pojezierza są identyczne, przy czym numery stron, z których pochodzą cytaty (podawane w każdym punkcie jako pierwsze), dotyczą "białej" serii.

        Tutaj wyróżnić można już nie dwie, a trzy grupy:

  • Rzeczywiste poprawki, również dotyczące przede wszystkim interpunkcji i literówek:
    1. Zmiana średnika na kropkę, przez co jedno zdanie zostało rozbite na dwa oddzielne: "Przyjeżdżają tu goście z (...) Czechosłowacji; na brzegu jeziora zbudowano przystań (...)" [str. 12] i [str. 8].
    2. Dodanie literki "jot" w słowie "najcenniejsze": "(...) przekazać synowi wiadomość, że najcenniejsze rzeczy strzeże ich rodowy znak". [str. 15]. W całej książce jest mowa o jednej najcenniejszej rzeczy, tylko tu można było odnieść wrażenie, iż jest to ni-to liczba mnoga, ni-to błąd gramatyczny. Literówka, słusznie poprawiona [str. 11].
    3. Usunięty niepotrzebny drugi znak zapytania: "(...) że twój pies jest chory na serce? - zachichotał Tell?" [str. 161] i [str. 118].
  • Miejsca, w których coś popsuto, przy czym akurat powód tej zmiany jest dla mnie całkowitą zagadką:
    1. Brak mniej więcej całej strony maszynopisu (w "białym" wydaniu Pojezierza z 1981 roku, skąd przepisałem ten fragment, zajmuje on połowę strony 143, całą 144 i pół 145. W wydaniu Warmii powinien z kolei znaleźć się pomiędzy stronami 105 i 106, a odwracając w tym miejscu kartkę, można podczas lektury nawet nie zauważyć urwanego dialogu i nagłego przeskoku akcji. Fragmentu tego brakuje również w wydaniu Euro z 1990, gdzie jego miejsce było między stronami 107 i 108. Myślę, że obecny właściciel praw autorskich nie obrazi się na mnie, za umieszczenie tutaj cytatu, z którym na pewno chętnie zapoznają się czytelnicy nie mający dostępu do starszych wydań powieści. A jest to moim zdaniem akurat jeden z ważniejszych fragmentów książki, bardzo istotny dla rozwiązania zagadki.
              Pozostaje zatem zaprosić do lektury:

              [Cała grupa stoi jeszcze na dworze przed mauzoleum, Tomasz rozmawia z Zenobią na temat Fryderyka.]

              "- Ach tak? - Nareszcie zrozumiałem. - Więc pani nosi się z poważnymi zamiarami.
              - Nie jestem wariatką, żeby jeździć z wami i dokonywać bezsensownych poszukiwań. Nie znajdziecie pamiętnika. Ale ja znajdę to, czego szukam.
              - Wiem. Męża. Fabrykanta zapalniczek."

              [W tym miejscu zaczyna się brakujący fragment]

              "Zenobia już chciała podstawić mi nogę i przewrócić na ziemię, lecz dostrzegła moje pełne współczucia spojrzenia skierowane na Fryderyka.
              - Co się panu stało? Dlaczego pan tak na niego patrzy? - zapytała z niepokojem.
              - Żal mi go. To chyba okropne mieć za żonę kobietę, która zna dżudo - powiedziałem i czmychnąłem do mauzoleum.
              Tell właśnie uporał się z kłódką i otworzył żelazne drzwi.
              Zobaczyliśmy tonące w półmroku duże pomieszczenie, przypominające celę więzienną z dwoma zakratowanymi okienkami. Posadzkę ułożoną z kwadratów szarych i czarnych zaścielały zeschłe liście i sterta nagrabionego w lesie mchu: zapewne nocowała tu kiedyś wycieczka autostopowiczów, którzy nie posiadając namiotów, schronili się w grobowcu przed deszczem lub nocnym chłodem. Na brudnych i poczerniałych od starości ścianach widniały zielonkawoszare zacieki, układające się w fantastyczne wzory i kompozycje, które mogły stać się natchnieniem dla nowoczesnego malarza, oraz napisy w rodzaju: "Byłem tutaj - Karol", "Kocham Basię", "Józek z Kielc 1952", "Frania i Jaś". Na środku grobowca znajdował się jednolity, kamienny sarkofag z herbem Haubitzów, a więc znowu z szachownicą. W ścianach znajdowały się głębokie nisze, przeznaczone zapewne na to, aby wstawić w nie figury świętych.
              Teraz jednak były one puste, wypełniał je tylko mrok.
              I to było już wszystko, jeśli nie liczyć kilkunastu puszek po konserwach, walających się po kątach, i czterech dziur na ścianie, zapewne pozostałości po śrubach, przytrzymujących płytę nagrobka. Takie płyty są łakomym kąskiem dla różnego rodzaju złodziejaszków. Kradną je nawet ze współczesnych cmentarzy i odsprzedają nieuczciwym kamieniarzom, którzy robią z nich nowe płyty nagrobne.
              Uwagę naszą skupiła szachownica na sarkofagu.
              - Jeszcze jedna - stwierdził doktor i ciężko westchnął. Stało się oczywiste, że również i ta szachownica nie zawiera tajemnicy.
              Trzej chłopcy, ruchliwi jak myszki, zaglądali w każdy kąt, opukali kamienny sarkofag.
              - Grobowiec to świetne miejsce na ukrycie pamiętnika - odezwał się Sokole Oko. - A najlepszym miejscem w grobowcu byłby sarkofag. Może stary Haubitz schował pamiętnik do trumny swojego prapradziada?
              Chłopiec mówił po polsku, ale Fryderyk chyba myślał podobnie. Obejrzał sarkofag i potrząsnąwszy przecząco głową, powiedział po niemiecku:"

              [W tym miejscu kończy się brakujący fragment]

              "- Do sarkofagu nie włożył pamiętnika. To jednolita bryła kamienna. Pięciu ludzi z łomami potrzeba by było, aby ją unieść i przesunąć. A on prawdopodobnie chował pamiętnik sam, nikogo nie dopuszczając do tajemnicy.
              Zgodziłem się z Fryderykiem.
              - Niedawno, wespół z łódzkimi archeologami, uczestniczyłem w otwarciu płyty grobowej Fritza von Raveneck, który zginął w bitwie polsko-krzyżackiej pod Świecinem i pochowany został w kościele w Żarnowcu, w województwie gdańskim. Dla podniesienia i przesunięcia płyty nagrobkowej w posadzce kościoła wezwano kilkunastoosobową grupę specjalistów, kamieniarzy z Gdańska."

  • Oraz "poprawki" bezsensowne, które wprowadzają jedynie dodatkowe zamieszanie, a wynikłe z powodu niezrozumiałej "podróży w czasie". Podobnie jest w kilku innych tomach lecz tu szczególnie chyba są one nie widoczne. Na marginesie, wiele - choć nie wszystkie - z tych poprawek pojawia się już we wspomnianym wcześniej wydaniu Euro.
            Przy tej okazji pojawia się pytanie, kiedy właściwie dzieją się wydarzenia opisane w powieści?
            Sądzić należy, że Nienacki pierwotnie umieścił je w czerwcu 1966 roku. Wskazuje na to fakt, że Johann von Haubitz, który ukrył pamiętnik syna "na początku 1945 roku", zrobił to (według starych wydań) ponad dwadzieścia lat temu, że dwa lata temu harcerze i Tomasz odnaleźli zbiory dziedzica Dunina, a także informacje na temat wieku Kuryłły, a szczególnie Hildy.
            Porównując stare wydania z nowym łatwo zauważyć, że Warmia przeniosła akcję o dwadzieścia lat do przodu. Z tym, że najwidoczniej - na jakiejś, nieznanej podstawie - w innych latach umiejscowili oryginalne wydanie. Dlaczego? Bo prosta analiza wykazuje, że musiałyby to być teraz lata dziewięćdziesiąte, czyli że różnica wynosi nie dwadzieścia, a trzydzieści. O jakiej analizie tu mowa ?
            Skądinąd wiemy, że niebieską benzynę CPN wycofał ze sprzedaży około 1990 roku, niepodległa Słowacja istnieje od 1993 roku, a wymiana pieniędzy rozpoczęła się w 1995. I to wystarczy. Szczególnie ten ostatni fakt jest istotny, bo właśnie rok 1995 jest górną granicą dla poprawionego wydania Warmii, albowiem mija wtedy pięćdziesiąt lat od zakończenia II wojny. Tym sposobem natykamy się na oczywiste sprzeczności, które powstały jedynie z powodu wydumanego "uwspółcześnienia realiów".
            Dobrze, że panowie z wydawnictwa Warmia nie mają w planach wydania np. "Quo vadis". Strach, co mogliby tam uznać za wymagające poprawek...
            Ale przejdźmy do szczegółów.
    1. Czytając fragmenty "Księgi strachów" (tej spisanej przez harcerzy) napotykamy zdanie:"Przyjeżdżają tu goście z NRD i RFN, Anglii, Szwecji, Francji, Związku Radzieckiego i Czechosłowacji" [str. 12]. Po poprawce zdanie to wygląda następująco: "goście z RFN, Anglii, Szwecji, Francji, Szwajcarii, Rosji, Czech i Słowacji" [str. 8]. Szwajcaria pojawiła się, jak sądzę ze względu na Fryderyka, ale reszta??? Słowacja jest tu szczególnie znacząca.
    2. Kilka linijek niżej w zdaniu: "Są to pozostałości prywatnego obserwatorium astronomicznego zbudowanego przed siedemdziesięciu laty" [str. 12], poprawiono tylko jedno słowo: "przed dziewięćdziesięciu laty" [str. 9]. M. in. stąd wiadomo, o ile wydawcy chcieli przenieść czas akcji. :-)
    3. Ciągle cytując zapiski harcerzy w brulionie: "Ze znakiem szachownicy związana jest także bardzo ciekawa historia sprzed więcej niż dwudziestu laty. Było to na początku 1945 roku" [str. 15]. Po zmianie wygląda to niemal identycznie, z tym, że owa historia jest już "sprzed więcej niż czterdziestu laty. Było to na początku 1945 roku" [str. 11]. Jak widać daty zakończenia drugiej wojny światowej nie dało się z oczywistych względów przesunąć, ale będzie to miało swoje konsekwencje...
    4. Podczas postoju na stacji benzynowej pod Jasieniem jeden z motocyklistów mówi: "Nie zamieniłbym go na swoja jawę. Chyba, żeby mi pan dopłacił ze dwadzieścia tysięcy" [str. 26]. Zmieniono to na: "Chyba, żeby mi pan sporo dopłacił" [str. 19] - widocznie kwota wydała się zbyt mała jak na połowę lat dziewięćdziesiątych.
    5. Członkowie Związku Tajemniczej Szachownicy zbierają się, aby wyruszyć z Jasienia. Kuryłło spóźnia się, a potem tłumaczy: "Byłem w gromadzkiej radzie narodowej" [str. 121], podczas gdy nowa wersja brzmi: "Byłem w gminnej radzie narodowej" [str. 90].
    6. Samochodzik przekazuje Hildzie swoje podejrzenia na temat Klausa: "Pożegnałby was po przekroczeniu granicy NRD albo pozostałby w Polsce" [str. 140], i z tego zdania znikła nazwa państwa. [str. 103]
    7. Aby obejrzeć mauzoleum na Polanie bohaterowie biorą klucz od "przewodniczącego gromadzkiej rady narodowej" [str. 141], który potem zmienił się w "przewodniczącego gminnej rady narodowej" [str. 104]
    8. Po próbie opuszczenia obozu Kuryłło opowiada Tomaszowi i Zenobii o Fryderyku i kończy słowami: "- Powinienem chyba o tym wszystkim powiadomić milicję." Również Pan Samochodzik powątpiewając powtarza: "- Milicję?" [str. 181]. Oczywiście zmieniono to na policję [str. 131].
    9. Przy kamieniu w Czarnem Tomasz mówi: "Przewodniczący gromadzkiej rady narodowej zażądałby od Kuryłły dowodu osobistego" [str. 223], co oczywiście poprawiono na radę gminną [str. 162].
    10. Bohaterowie wracają do Jasienia po drugiej wizycie na Polanie, Tomasz rozmyśla: "Klaus (...) przebyć musi prawie całą Republikę Federalną Niemiec, a później Niemiecką Republikę Demokratyczną." [str. 232]. W zdaniu tym pozostało teraz już tylko nazwa jednego państwa niemieckiego - RFN [str. 169].
    11. Zaraz potem Hilda w rozmowie z Tomaszem zadaje pytanie: "Dlaczego zgodzili się na (...) wyjazd do RFN?" [str.232], co przybrało obecnie postać: "do Niemiec" [str. 169]. To już był chyba zbytek ostrożności, bo RFN istnieje przecież nadal.
    12. Po napompowaniu kół wyruszają w pościg za Fryderykiem, który odjechał "do Świecka, gdzie znajdowało się najbardziej uczęszczane przejście graniczne do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. (...) tamtędy będzie miał najbliżej do RFN i dalej na Zachód" [str. 261]. Poprawiony tekst wygląda tak: "najbardziej uczęszczane przejście graniczne do Niemiec. (...) tamtędy będzie miał najbliżej na Zachód" [str. 189].
    13. Trwa odprawa graniczna, przed Fryderykiem stoi w kolejce samochód, w którym siedzą "turyści udający się na wycieczkę do NRD" [str. 266]. Teraz ci sami polscy turyści jadą "na wycieczkę do Niemiec" [str. 192].
    14. Klaus wjeżdża do Polski, "a wtedy zagrodziła mu dalszą drogę zielona warszawa, z której wysiadło dwóch ubranych po cywilnemu mężczyzn. Jeden z nich podniósł do góry rękę uzbrojoną w "lizaka"" [str. 270]. Zgaduję więc, że byli to funkcjonariusze służb specjalnych. Marka samochodu "warszawa" nie znalazła uznania w oczach poprawiaczy, więc zmienili to na: "zielona łada" [str. 195]. Dlaczego akurat łada? Nie znajduję sensownej odpowiedzi. Jak dla pracowników kontrwywiadu, to ta marka również nie wydaje mi się szczęśliwie dobrana, a trzeba jeszcze pamiętać, że chwilę wcześniej pojawia się tajemnicza czarna wołga, która nie wiadomo dlaczego nie wzbudziła podejrzeń cenzorów...

        Do tej samej grupy zaliczam również sam pomysł, aby zmienić kolejność książek w serii. Według wydań Pojezierza, "Księga strachów" miała numer trzeci (po "Wyspie Złoczyńców""Templariuszach"). We wszystkich trzech książkach występowali harcerze: Wilhelm Tell, Sokole Oko i Wiewiórka, którzy już nie pojawiali się w kolejnych częściach, a to dlatego że podrośli, zdali maturę, zostali instruktorami (wiemy o tym z części piątej: "Kapitana Nemo", gdzie epizodycznie występuje Tell). Teraz powieść otrzymała numer dziewiąty, "Kapitan Nemo" zaś szósty, w efekcie harcerze najpierw są młodzi, potem dorastają, by wreszcie cudownie odmłodnieć na potrzeby "Księgi strachów". Więc pomysł ze zmianą numeracji chyba nie był do końca przemyślany, widać co popsuł, a czy cokolwiek można było na tym zyskać? Owszem - o powodach napisałem w notatce o wydawnictwie Warmia
        No i jeszcze jeden kwiatek: już w drugim zdaniu książki Nienacki pisze: "Czytelnicy "Księgi strachów" nie pogniewają się chyba na mnie o to, że nie wymieniłem prawdziwych nazwisk (...)." Wydanie Warmii nosi zmieniony tytuł - "Dziwne szachownice" - mimo to fragment ten pozostał nienaruszony. Do kogo zatem zwraca się Autor: czyżby do tych, którzy czytali brulion zapisany przez harcerzy? Bo przecież nie do czytelników "Dziwnych szachownic"...
        Jak widać również zmiana samego tytułu może mieć wpływ na treść książki.

        A najważniejsze jest to, że robiąc te poprawki, zapomniano o wielu jeszcze innych fragmentach:

  1. Klaus jeździ taunusem i tankuje niebieską benzynę - jak na rok 1966 to nieźle, ale dwadzieścia, czy raczej trzydzieści lat później raczej nie zaimponowałby tym samochodem grupie motocyklistów.
  2. Po pościgu zostaje on ukarany mandatem w wysokości 100 zł. Ta kwota nie wzbudziła podejrzeń. A szkoda. W latach sześćdziesiątych z pewnością była uzasadniona, ale w początkach III RP, przed wymianą pieniędzy...?
  3. Podczas pierwszego obiadu w ośrodku Kuryłło okazuje się być "panem w wieku lat pięćdziesięciu". A przecież w drodze do Świecka, goniąc Fryderyka, zwierza się: "Przed wojną byłem prywatnym detektywem w Łodzi. Podczas okupacji (...) zostałem przez niego [tj. Klausa] aresztowany (...)". Pytanie do wydawców - o jakiej wojnie mówi Kuryłło?
  4. Kiedy w Topielcu Tomasz, Zenobia i Kasia obserwują z ukrycia Hildę, Tomasz pisze o niej: "ładna, najwyżej trzydziestoletnia kobieta". Natomiast kiedy Niemka rozmawia z Tomaszemwehikule, na środku jeziora w czasie burzy, mówi że w chwili aresztowania ojca przez gestapo, już po wybuchu wojny, miała osiem lat. Czyżby chodziło o wojnę w Wietnamie? Niestety - ma to być "wojna rozpoczęta przez Hitlera". Czyli Hilda urodziła się około 1935 roku. I co teraz? W 1995 byłaby już babcią... O ile w ogóle możliwe byłoby jej narodzenie, skoro podczas tej wojny ojciec zginął w obozie koncentracyjnym.
  5. Kiedy chłopcy odnajdują Tomasza odurzonego chloroformem, Sokole Oko mówi, że przygodę na Wyspie Złoczyńców przeżyli dwa lata wcześniej. A przecież było to w 1964 roku (o czym możesz przeczytać na stronie o błędach w "Wyspie Złoczyńców", w punkcie czwartym)
  6. Podczas biwaku nad Jeziorem Żabim, Kuryłło opowiada o głazie w leśniczówce Czarne: " [lasy] Jeszcze przed pierwszą wojną światową należały do Haubitzów (...). Po pierwszej wojnie sprzedali je jednak (...)", a kiedy następnego dnia wszyscy stoją wokół owego głazu Tomasz mówi: "(...) a te lasy Haubitzowie sprzedali prawie pięćdziesiąt lat temu." Czy wszyscy pamiętają, kiedy skończyła się pierwsza wojna światowa?
  7. Po powrocie do Jasienia, Hilda zamawia z pokoju hotelowego rozmowę błyskawiczną, dziesięciokrotnie droższą od zwykłej. I po co? Przecież wystarczyło zwyczajnie podnieść słuchawkę i wykręcić numer. A skoro już przy tym jesteśmy, to zadając sobie trud można sprawdzić to dokładniej. Ktoś z dyskutantów z grupy news pl.misc.telefonia był tak uprzejmy i odpowiedział na pytanie, stąd wiadomo, że "rozmowę błyskawiczną" można wprawdzie nadal zamówić lecz kosztuje ona trzy razy drożej od zwykłej, aczkolwiek w cenniku z książki telefonicznej z lat 1961/62 rzeczywiście była dziesięciokrotnie droższa, za to w latach 1969/70 już tylko pięciokrotnie.
  8. Stojąc przed przejściem granicznym w Świecku, bohaterowie widzą Fryderyka już za pierwszym szlabanem, czyli znajdującego się w strefie granicznej, do której "wejść mogą jedynie posiadacze paszportów lub wkładek paszportowych.". Kto jeszcze pamięta co to takiego?
  9. Kiedy celnicy zakończyli odprawę młodego Anglika, wszyscy zauważają, że obok wehikułu i wartburga "ustawiła się czarna wołga." W roku 1995 wołgą mógł jeździć już tylko jakiś zapalony hobbista, a na pewno nie pracownicy kontrwywiadu.

        No i na koniec uwaga do wydawnictwa "Warmia". Nie tak łatwo, jak widać przesunąć akcję o kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat, bo powoduje to rozsypanie logicznej konstrukcji powieści. Czy warto więc było? Szczególnie, że nie widzę sensu takiego działania - przecież czytelnikom (nawet bardzo młodym) nie tak trudno byłoby zrozumieć, że wydarzenia mogą się rozgrywać w nieco innej, minionej już rzeczywistości. I że wiele rzeczy wyglądało wtedy nieco inaczej.