"Pan Samochodzik i złota rękawica" -
ciekawostki
Recenzja
/ Wydania
/ Ciekawostki
/ Zmiany
/
- Tomasz
oczekuje w Iławie na swoją załogę, "złożoną
z warszawiaków, którzy mieli
przybyć wieczornym pociągiem."
Tymczasem Kika, zjawiwszy się dopiero
następnego dnia o piątej rano mówi,
że miała już bilet wykupiony wcześniej
właśnie na ten poranny pociąg. Wynika z tego,
że w ogóle nie planowała przyjazdu wieczorem,
a Tomasz
chyba powinien być o tym poinformowany?
- Podczas pierwszej rejsowej nocy nadchodzi
gwałtowna burza i Tomasz
musi wskoczyć do wody, aby zapobiec zepchnięciu
jachtu na brzeg. Najpierw nurkuje, żeby
mocniej zaczepić kotwicę, potem pisze, że "raz
po raz przetaczały się ogromne fale, nakrywając
mnie z głową". Po kilku
minutach powietrze ochładza się i wtedy jego okulary
pokrywają się parą. Sam noszę okulary,
w których nigdy nie ryzykowałbym nurkowania -
ale być może da się to wytłumaczyć ogromnym
stresem i pośpiechem. Chociaż z drugiej
strony, śpiesząc na pomoc Moore'owi i Dianie
Denver, podczas incydentu na Jeziorze Drwęckim, Tomasz
pamiętał, aby przed zeskoczeniem z jachtu zdjąć
i schować okulary do skrytki w kokpicie.
- W mieszkaniu inżyniera Dołęgowskiego jego
córka Lusia częstuje Tomasza
papierosem marlboro, na co on odpowiada: "Palę
tylko sporty". Tymczasem z "Fantomasa"
pamiętam jego słowa skierowane do Pigeona,
który w drodze do Zamku Sześciu Dam
poczęstował go gauloisem: "U nas
w Polsce są o podobny smaku. Nazywają się extra
mocne. Gdy znudzi mi się fajka, zawsze po nie
sięgam." Również w "Niesamowitym
dworze" w rozmowie z Janiakiem
stwierdził: "Zazwyczaj palę
fajkę.", a w jakiś czas
potem pali właśnie extra mocnego,
których paczkę przywiózł z Warszawy
w walizce. A najśmieszniejsze jest to, że w "Nowych
przygodach", kiedy Czarny Franek
rozmawia z Brodaczem i Krawacikiem, Tomasz
pisze: "potem doleciał mnie wonny dym
carmenów i podobny do palących się
starych szmat smród sporta."
Możemy oczywiście przyjąć, iż Tomasz
zmienił upodobania, a może po prostu chuda,
ministerialna pensja zmusiła go z czasem do
palenia tak podłych papierosów? :-)
- Po wyjściu od państwa Dołęgowskich, Tomasz
idzie "do najbliższego przystanku
autobusowego." Dlaczego nie
do wehikułu?
Oczywiście może być na to niejedno
wytłumaczenie, więc zaznaczam to raczej jako
ciekawostkę, niż jako błąd.
- Przed kościołem w Borecznie Tomasz
wspomina: "trzykrotnie
przyczyniłem się do tego, że Waldemar Batura
trafił za kratki." Pierwszy raz, to
zapewne "Niesamowity
dwór", gdzie Batura dostał co prawda
trzy miesiące aresztu, ale w zawieszeniu, za
okradanie schowków pułkownika Koeniga w "Zagadkach
Fromborka" został rzeczywiście
aresztowany po raz drugi i w "Niewidzialnych"
jest nawet o tym wzmianka, ale - co
najważniejsze - zakończenie tychże "Niewidzialnych"
sugeruje wręcz, że Batura uniknął w tym
wypadku kłopotów z milicją.
- Po zakończeniu pościgu za piracką omegą
dowiadujemy się, że "lato, zima, roztopy
jesienne czy wiosenne zawieruchy -
Wszędobylska Hanna brnęła do nawet najdalej
położonych wiosek". Założę się,
że miało to brzmieć odwrotnie: roztopy
wiosenne czy jesienne zawieruchy. Niestety,
korekta nie dopisała.
- Drobna literówka. Lusia czytając wiersze Kajki
twierdzi, że w "Złotej rękawicy" "bardziej
zaakceptowana jest wiara
w powrót wolności". Oczywiście ta
wiara powinna być raczej zaakcentowana.
Zwykle nie czepiam się tego rodzaju błędów,
ale czasem zmieniają one całkowicie kontekst
wypowiedzi.
- Dlaczego ścigając (zresztą bezowocnie)
"Notosa" płynącego do Siemian,
"Krasula" utkwiła "przy
przeciwległym brzegu"
Jezioraka? Przecież jezioro na wysokości
Siemian jest dość szerokie, skąd więc się
wzięli tak daleko od celu podróży?
Sformułowanie "przeciwległy brzeg"
wyklucza raczej, aby była tu mowa
o znajdujących się w tej okolicy wyspach.
- Wieczorem, pierwszego dnia rejsu, czyli dwudziestego
pierwszego czerwca, Tomasz
wspomina poznaną "przed trzema
dniami" Dianę. Wynika stąd,
że spotkali się oni osiemnastego. Wiemy,
że po tym spotkaniu "Krasula" została
przeholowana z Jeziora Drwęckiego na Jeziorak,
rejs do Iławy musiał zająć mniej więcej
jeden dzień i następnie od rana "20 czerwca"
oczekiwała na przystani na załogę. Tutaj
wszystko się zgadza. Natomiast odbierając jacht
od pana Grodzkiego Tomasz
pisze, że "było ciepło, jak bywa w pierwszej
połowie czerwca."
A przecież musiał to być siedemnasty,
bo incydent z porywaczami miał miejsce już
następnego dnia.
- Jak zwykle w rozmowach z kobietami, nawet
młodymi, Tomasz
dba o zachowanie dystansu i oficjalnych form.
Jednakże, kiedy w Siemianach, powróciwszy od
Lejwody, namawia Bajeczkę do pozostania na
jachcie, zwraca się do niej po imieniu: "O czym
chciałaś ze mną
porozmawiać i dlaczego tego nie
robisz (...)?" Przy kolejnej
wymianie zdań wraca do formy pani.
- Kiedy poznajemy historię pałacu w Karnitach,
czytamy między innymi, że jego "neogotyckie
wieże górowały nad Jeziorem
Karnickim."
W rzeczywistości pałac położony jest tuż nad
Jeziorem Kocioł, nad Jeziorem Karnickim
znajduje się jedynie dawny folwark.
- Tomasz
wychylając się z okna widzi "na dole,
jakieś dziesięć metrów poniżej"
Dianę Denver prowadzoną przez porywaczy. Potem
kilkakrotnie wspomina, o gzymsie, znajdującym
się "osiem metrów od ziemi".
Diana mieszkała "na drugim
piętrze", ale po
uruchomieniu zapadni Tomasz
znalazł się na pierwszym, więc te
wysokości wydają mi się nieco przesadzone,
nawet jeśli się pamięta, że pewne szczegóły
dotyczące pałacu zostały przez Nienackiego
zmienione, aby dopasować je do założeń
fabuły, o czym wspomniałem już, opisując
nasz pobyt w Karnitach.
- Ten punkt wymaga kilku cytatów. Chodzi o to,
jak właściwie zwracają się do siebie Simon
Templer i Pan Samochodzik. Podczas pierwszego
spotkania na Daubach zachowują formę
"pan". Potem sprawa nieco się
komplikuje. Otóż:
- Kiedy goryle Batury przeszukują park
w poszukiwaniu Simona i Tomasza,
ci rozmawiają:
Tomasz:
"Czy nie zastanawia pana,
przyjacielu (...)?"
Simon: "Sugeruje pan,
ze to Domini (...)?"
- Ale już kilka zdań potem stają się
mniej oficjalni:
Simon: "Co chcesz
uczynić, przyjacielu? (...) Chyba
nie zamierzasz poinformować
(...) milicji? (...) Zrozum,
ja pracuję dla niego."
Tomasz:
"Nie martw się,
Templer. (...) Rozumiem, że musi
pan pilnować swego biznesu,
a on cię wiąże
z panem Domini." To ostatnie
zdanie jest najbardziej zastanawiające.
Simon: "Jak to zrobisz?
(...) jeśli zgodzisz się,
chętnie ci dopomogę. Nie mam
może głowy do rozwiązywania zagadek,
tak jak ty (...) zaczekaj
tu na mnie, przyjacielu
(...)"
- Po powrocie na jacht kontynuują dialogi
w tym samym stylu:
Simon: "Jesteś
naprawdę genialnym facetem, Monsieur
la Bagnolette. Sądziłem, ze tylko przechwalasz
się (...) od tej chwili
zaczynam w ciebie
wierzyć (...)"
Tomasz:
"Chodź.
Szkoda czasu (...)"
- A chwilę później, gdy płyną
kanałem, znów sytuacja jest niejasna:
Tomasz:
"Popłynie pan
z Bajeczką. (...) Cześć,
Simon (...)"
- Podczas pogoni za "Lordem
Jimem" Templer wraca do formy
grzecznościowej:
Simon: "Wspominał mi
pan kiedyś o dodatkowym
foku. Czy ma go pan
(...)?"
Simon:" Niech pan
przeszuka kabinę (...)"
Tomasz:
"To już nic nie da, przyjacielu
(...)"
Simon: "Tak, ma pan
racje (...)"
- Następnego dnia w domu Lejwody czyni to
również Pan Samochodzik:
Tomasz:
"Innymi słowy rezygnuje
pan (...)?"
Simon: "A pan?
(...) Czy wie pan,
w jakim kierunku wznowić poszukiwania?
Jeśli wskaże mi pan
(...) ślad, jestem gotów panu
towarzyszyć."
Tomasz:
"Sądziłem, że pan
lubi przeżywać przygody
(...). Ale w życiu, pan wie,
(...) wszystko wygląda inaczej."
- A już po krótkim czasie następuje
ostateczne rozstrzygnięcie:
Tomasz:
"Roger,
wiem, gdzie jest Diana Denver. Wstawaj
z fotela (...)"
- Chwilę później w wehikule:
Simon: "Masz wspaniały
wóz, Tomaszu. (...) Czy możesz
zdradzić mi jego tajemnicę?"
I dopiero wtedy Samochodzik zauważa,
że "zaczęliśmy sobie
mówić po imieniu. Stało
się to niejako mimochodem. Ja pierwszy
zawołałem do niego: >Roger<."
- I potem już konsekwentnie:
Simon: "mój jaguar jest lepszy
(...). A w twoim
można wnętrzności powytrząsać."
Tomasz:
"(...) widziałem w wielu
filmach, jak gnasz
jaguarem (...)"
Simon: "Masz rację
(...). Twój wehikuł
jest zadziwiający (...)"
Tomasz:
"Nie musisz
mi mówić (...)"
- I tak samo przed domem Kodrąba:
Simon: "Nie zrobisz
tego, prawda? (...) ośmieszysz
także i mnie (...)"
Tomasz:
"I zabierzcie pana
Templera." Użycie
takiej formy wobec osób trzecich jest
jednak całkiem naturalne.
- Przed pożegnaniem Bajeczki:
Simon: "Nie rób
głupstw, Tomaszu. (...) nie
powinieneś się z nią
rozstawać (...) a może coś jeszcze kryjesz
(...) spodziewasz się
trzeciej próby (...)"
Jak więc widać parokrotnie na przemian
mówią do siebie w drugiej lub w trzeciej
osobie. Oczywiście, trzeba pamiętać, że te
dialogi toczyły się po angielsku, gdzie obie
formy brzmią identycznie - to tylko tłumaczenie
na polski wymaga rozróżnienia, i tu właśnie
jest to niekonsekwentne. Zatem rzecz byłaby
niewarta wzmianki, gdyby nie to, że Nienacki nie
tłumaczył tego przecież, teksty angielskie
miał raczej tylko "w pamięci".
W każdym razie uwaga Tomasza
na temat, kiedy pierwszy raz użył imienia
"Roger", jest jak najbardziej
prawdziwa.
|